poniedziałek, 2 maja 2011

Dawno dawno temu żyła sobie mała pomarańczowa kulka. Można by ją porównać do orzecha włoskiego. Była prawie taka sama jak on, poza tym, że była mniejsza, pomarańczowa i mechata. Nikt nie chciał jej uwierzyć, że w środku jest wilgotna i fioletowa jak płatki fiołka alpejskiego. Dotykając jej językiem czuło się kwaśny smak pigwy i słodycz krwi, własnej niestety, powstałej na skutek obecności ukrytych w mechatości nożyków. Pomarańczowa kulka pragnęła tylko jednego – żeby jej nie było.

wtorek, 19 kwietnia 2011

Powiedziała, że nie lubi żyć. Ze świadomością ogromnego ciężaru jaki niesie ze sobą to zdanie. Z poczuciem winy, że tylu umarło. Z zawstydzeniem, że nie potrafi sobie z tym poradzić. Z dumą, że doszła do tego sama. To tylko odbicie, mówiła. Daleko mu choćby do życia cieni Platona. Mamy tylko namiastkę. Baczni obserwatorzy za szklaną szybą. Ręka, ściana, okno. Niczego nie można dotknąć, niczego nie można poczuć, nie można tak naprawdę wyskoczyć. Cały czas jest zimno. Nigdzie nie można się ogrzać. To wszystko to tylko odbicie.